„István, a király” – rock-opera, która jednoczy Węgrów

Wczoraj wieczorem razem z Viktorem wybraliśmy się na coś naprawdę wyjątkowego – rock-operę „István, a király” do budapesztańskiej operetki. Choć wcześniej słyszałam o niej wiele, zobaczenie jej na żywo było zupełnie innym doświadczeniem. To nie tylko spektakularne widowisko muzyczne, ale też dzieło o głębokim znaczeniu historycznym i politycznym, które na zawsze zapisało się w sercach Węgrów. Od razu wspomnę, że w przypadku operetki w Budapeszcie, zazwyczaj nad sceną wyświetlane są napisy w języku angielskim, jak było w tym przypadku. To może pozwolić Wam urozamicić Wasz pobyt i wybrać się na dowolny spektakl.

Informacje o dostępności napisów podawane są w opisie spektaklu, w programie Operetki na stronie:

https://operett.hu/en/program


Czym jest „István, a király”?

István, a király” to rock-opera autorstwa Levente Szörényi (muzyka) i Jánosa Bródy (libretto), która swoją premierę miała w 1983 roku na legendarnym wzgórzu Királydomb w Parku Miejskim w Budapeszcie. To jedno z najważniejszych dzieł węgierskiej kultury współczesnej – łączące muzykę rockową, elementy folkloru i klasyki z historią narodową.

Spektakl opowiada o historycznym konflikcie między księciem Vajkiem (późniejszym królem Stefanem I, czyli Istvánem), który chce wprowadzić na Węgrzech chrześcijaństwo i zintegrować kraj z Zachodem, a jego rywalem Koppányem, który broni tradycyjnych, pogańskich wartości i prawa do dziedziczenia tronu według zwyczaju.


Fabuła – więcej niż tylko historia króla

Choć opowieść osadzona jest w X–XI wieku, tematy w niej poruszane są niezwykle uniwersalne i aktualne – konflikt między tradycją a postępem, religią a wolnością, Wschodem a Zachodem, wiernością wspólnocie a indywidualnym przekonaniom.

Stefan (István) jest postacią złożoną – nie jest tylko pozytywnym bohaterem. Jego decyzje są trudne, często brutalne, ale mają służyć budowie nowoczesnego państwa. Koppány z kolei reprezentuje lojalność wobec starego porządku i ducha wspólnoty, lecz jego postawa może prowadzić do izolacji i podziału kraju.

Ten dramat moralny rozgrywa się na tle monumentalnej muzyki, która łączy rock, ballady, chóry gregoriańskie i motywy ludowe – efekt jest piorunujący.


Moje wrażenia – wzruszenie i zachwyt

Nie spodziewałam się, że ten spektakl aż tak mnie poruszy. Mimo że znałam wcześniej ogólną historię Stefana I i konfliktu z Koppányem, emocjonalna siła muzyki i wizualna oprawa przedstawienia zrobiły ogromne wrażenie. Siedząc obok Viktora, czułam, że dla niego – jak i dla wielu Węgrów na widowni – ten spektakl to coś bardzo osobistego.

Szczególnie poruszające były sceny chóralne, jak „Fel kell a nap” (Wschodzi słońce) i „Töltsd el szívünk fényesség” (Napełnij nasze serca światłem) – pełne nadziei, duchowości i wspólnoty. Kontrastowały z surowymi momentami, jak egzekucja Koppánya, które przypominały o wysokiej cenie, jaką płaci się za przemiany społeczne i polityczne.


Znaczenie polityczne i społeczne w latach 80.

Kiedy „István, a király” miała swoją premierę w 1983 roku, Węgry nadal były pod rządami komunistycznymi. Oficjalnie była to produkcja kulturalna, ale dla wielu widzów stanowiła symboliczny sprzeciw wobec opresji, tęsknotę za niezależnością i duchowym odrodzeniem narodu.

Stefan jako symbol integracji z Europą i chrześcijańskich wartości kontrastował z izolacją komunistyczną. Koppány – choć historycznie przegrany – dla wielu był metaforą nieugiętej tożsamości i wolności myśli. Publiczność tamtych lat czytała ten spektakl między wierszami – jako opowieść o wyborach narodowych, które wciąż były aktualne.

Rock-opera stała się formą pokojowego oporu, czymś na kształt węgierskiej solidarności, przekazywanej przez sztukę.


Jak Węgrzy ją oceniają dziś?

Dla wielu Węgrów „István, a király” to swoista Biblia kultury narodowej. Jest pokazywana cyklicznie na scenach i plenerach, a wersje filmowe czy koncertowe osiągają miliony wyświetleń na YouTube. Mimo że od premiery minęło ponad 40 lat, jej przesłanie nadal jest aktualne, szczególnie w kontekście dyskusji o tożsamości narodowej, integracji europejskiej czy wartości chrześcijańskich.

Co ciekawe, nie wszyscy widzowie jednoznacznie opowiadają się za Stefanem. Współczesne interpretacje coraz częściej próbują pokazać Koppánya jako bohatera tragicznego – nie tylko przeciwnika, ale i ofiarę nieuniknionego postępu.


Czy warto zobaczyć?

Zdecydowanie tak. Nawet jeśli nie jesteś fanem rock-oper czy nie znasz dobrze historii Węgier, to przedstawienie ma w sobie uniwersalną siłę – emocjonalną, muzyczną i ideologiczną. Dla mnie było to jedno z tych przeżyć, które zostają z tobą na długo. Viktor był głęboko poruszony – jak wielu Węgrów wokół nas – a ja czułam, że przez tę sztukę lepiej rozumiem historię i duszę tego kraju.


Podsumowanie – historia, muzyka i tożsamość w jednym

„István, a király” to nie tylko rock-opera – to manifest kulturowy, lekcja historii, spektakl emocji i zwierciadło społeczeństwa. Dla Węgrów to narodowe dziedzictwo, a dla każdego widza – niezapomniane doświadczenie teatralne. Jeśli będziecie w Budapeszcie i trafi się okazja – idźcie koniecznie. A może… wrócę tam jeszcze raz.

📌 Jeśli chcesz więcej inspiracji z Węgier – obserwuj naszą stronę Komu w drogę, temu czas na Węgry na Facebooku i Instagramie. Co tydzień nowe miejsca, trasy i praktyczne wskazówki!

Jeśli chcielibyście wesprzeć naszą twórczość, to pod poniższym linkiem można postawić nam kawkę.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Zachęcamy również do sprawdzenia naszych gotowych planów zwiedzania Budapesztu oraz przewodnika o Balatonie.

PLANY ZWIEDZANIA

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *